POLECAMY
Któż z nas nie chciałby dodać sobie inteligencji? Zwłaszcza gdyby można było zrobić to łatwo, szybko i przyjemnie, np. dzięki kilkunastu minutom dziennie grania w grę komputerową lub prostych ćwiczeń fizycznych. Czy jest możliwy skuteczny „trening” mózgu rozumiany dosłownie lub w przenośni? A jeśli tak, to jak powinien wyglądać?
Zapraszamy również do zapoznania się z naszym artykułem: "Jak zwiększać wydajność naszego mózgu - fakty i mity".
Gimnastyka (dla) mózgu
Kinezjologia edukacyjna – brzmi bardzo mądrze i naukowo. W rzeczywistości kryjąca się pod tą nazwą „metoda” ma z nauką niewiele wspólnego. Choć sama kinezjologia faktycznie jest gałęzią nauki zajmującą się ruchem ciała człowieka, to już „kinezjologia edukacyjna” jest przykładem na to, jak pseudonauka tworzy zawłaszcza naukowe terminy, by się uwiarygodnić i stworzyć pozory naukowości.
Program tzw. kinezjologii edukacyjnej jest znany (pod zastrzeżoną nazwą Brain Gym, czyli „gimnastyka mózgu”) i stosowany w blisko 90 krajach. Został przetłumaczony na 40 języków – w tym na polski. I również w naszym kraju znajduje (niestety) propagatorów i zwolenników. Obiecują oni niebywałe efekty stosowania tej metody – ma rzekomo pomagać na niemal wszystkie możliwe problemy, jakie wiążą się z nauką szkolną – od „zwykłych” kłopotów z pamięcią, motywacją i koncentracją, przez specyficzne trudności w uczeniu się, aż po autyzm, mózgowe porażenie dziecięce czy zespół Downa. Już samo to powinno budzić naszą czujność i racjonalną nieufność wobec tak śmiałych obietnic.
Pozornie stojąca za tą metodą „naukowa” argumentacja może wydawać się przekonująca, jednak im głębiej się w nią wnika, tym bardziej oczywiste staje się, że w istocie dalece rozmija się ona z wynikami badań z głównego nurtu współczesnej nauki (por. Garstka, 2016; Jarret, 2017).
U podstaw tzw. kinezjologii edukacyjnej leży m.in. mit „prawego” i „lewego” mózgu (pisałam o nim szerzej w „GP” nr 103), czyli – w dużym skrócie – przekonanie o tym, że półkule mózgu bardzo konkretnie dzielą się zadaniami (lewa rzekomo jest „logiczna”, a prawa „kreatywna”) i słabo ze sobą współpracują. Stąd miałyby brać się trudności w nauce – obie półkule niedostatecznie komunikują się ze sobą i/lub jedna dominuje nad drugą, nie pozwalając jej rozwinąć swego potencjału. Trzeba więc przywrócić równowagę między nimi i usprawnić ich komunikację, a problemy z nauką się rozwiążą… Może to brzmieć przekonująco, jednak – jak już wiemy – twierdzenia te są głęboko niezgodne z aktualną wiedzą naukową. W rzeczywistości obie półkule mózgu komunikują się ze sobą efektywnie i sprawnie (dzięki tzw. ciału modzelowatemu – spoidłu wielkiemu mózgu) i współpracują przy większości wykonywanych przez nas działań (tzn. każda z nich, choć w różny sposób i w różnym stopniu, bierze udział w realizowaniu zadań i „logicznych”, i „kreatywnych”). Nie są nam więc potrzebne żadne ćwiczenia usprawniające współpracę półkul mózgowych, nie są one też potrzebne naszym podopiecznym.
W kinezjologii edukacyjnej znajdujemy nawet nawiązania do… chińskiej filozofii, która wielu osobom może wydać się atrakcyjna czy nawet „mądra”, jednak nie czyni jej naukową czy wiarygodną. Inne pseudonaukowe twierdzenie (tzw. teoria Domana-Delacato) leżące u podstaw tej „metody” mówi, że dziecko powinno przejść każdy etap rozwoju motorycznego, by w pełni rozwinąć swój intelekt. Jeśli np. zacznie chodzić bez raczkowania, to aby osiągnąć pełnię swych możliwości, powinno się cofnąć i przećwiczyć raczkowanie… To również nieprawda – koncepcji tej nie potwierdzają żadne wiarygodne badania.
A na czym taka mózgowa gimnastyka miałaby polegać? Są to głównie nieskomplikowane ćwiczenia fizyczne wymagające minimalnego wysiłku. Może to być np. czołganie się, odbijanie piłki, chodzenie po równoważni, przyjmowanie określonych pozycji ciała, skłony, rozmaite ruchy naprzemienne czy też kreślenie „leniwych ósemek” (znaku nieskończoności). Tak zwani kinezjolodzy edukacyjni zalecają także masaż „punktów na myślenie”, które mają się znajdować w okolicy obojczyków. Masaż ten rzekomo miałby odblokowywać tętnice szyjne i w ten sposób zwiększać dopływ krwi do mózgu. Nie ma to jednak żadnego naukowego uzasadnienia. Co więcej, masaż taki może doprowadzić do pobudzenia receptorów w zatoce tętnicy szyjnej (tzw. baroreceptorów), a to z kolei spowodować spadek wydajności pracy serca (i ciśnienia krwi), doprowadzając nawet do omdlenia – czyli dać skutek odwrotny od zamierzonego.
Propagatorzy tzw. kinezjologii edukacyjnej często twierdzą, że jej działanie zostało „udowodnione” w badaniach. Bliższe przyjrzenie się tym badaniom powinno jednak obudzić daleko posunięty sceptycyzm. Po pierwsze, jest ich zaskakująco niewiele (zwłaszcza jak na metodę mającą rozwiązywać tak wiele ważnych problemów). Po drugie, z badań tych wynika, że jeśli już coś udowodniono, to wynikającą z ćwiczeń poprawę w zakresie funkcji wzrokowo-przestrzennych, co naprawdę nie powinno dziwić, bo poprawie tych funkcji sprzyjają w zasadzie wszystkie ćwiczenia ruchowe. Nie ma natomiast wiarygodnych dowodów na to, jakoby taka „gimnastyka mózgu” podnosiła ogólny poziom sprawności intelektualnej czy zmniejszała którekolwiek z wymienionych trudności w uczeniu się.
Miażdżącej krytyki tzw. kinezjologii edukacyjnej dokonał Komitet Neurobiologii PAN w opinii opublikowanej 20 października 2006 r. (por. Garstka, 2016), wskazując m.in., że założenia tej metody są niezgodne ze współczesną wiedzą o funkcjonowaniu mózgu, a proponowane przez jej twórców opisy funkcjonowania mózgu z punktu widzenia nauki „nie mają sensu”.
Trening kognitywny
No dobrze; skoro nie pomogą nam specjalne ćwiczenia fizyczne, to może uda się nam podnieść iloraz inteligencji czy usprawnić pracę umysłu dzięki grom logicznym i edukacyjnym, łamigłówkom, krzyżówkom lub grze w szachy? Wszystkie te przekonania znajdują niemało zwolenników… i wszystkie są błędne. A przynajmniej stanowią zbyt duże i prowadzące do nietrafnych decyzji uproszczenie.
Niemała część aktualnych badań z zakresu neuronauk koncentruje się na tym, jaki wpływ na funkcjonowanie, kondycję i rozwój naszego mózgu mają rozmaite aktywności, jakich się podejmujemy. Celem tych badań jest odnalezienie świętego Graala neuronauki, czyli uniwersalnej metody zwiększania możliwości poznawczych naszego mózgu. I, jak dotąd, nauka go nie odnalazła. Nie brak jednak takich, którzy twierdzą, że go posiedli i chętnie dadzą nam do niego dostęp… za drobną opłatą.
Są to zwłaszcza producenci gier i innych narzędzi mających rzekomo umożliwiać gimnastykę umysłu czy podwyższenie ilorazu inteligencji. Chodzi tu o regularne wykonywanie specjalnych „ćwiczeń”, które mają zapewnić nam wyższy poziom ogólnego funkcjonowania poznawczego, podnieść nasz poziom inteligencji czy ułatwić uczenie się. Wiele z nich to gry i zadania, które można rozwiązywać online, po wykupieniu dostępu od producenta. Do szkół chętnie przychodzą trenerki i trenerzy oferujący swoje usługi „ćwiczenia” mózgu. W księgarniach możemy znaleźć wiele pozycji książkowych obiecujących, że zawarte w nich zagadki i ćwiczenia będą stymulować nasz umysł. Dzieci i młodzież mogą też pobrać odpowiednie aplikacje na swoje smartfony i argumentować rodzicom, że używają telefonu do rozwijania intelektu, a nie dla prymitywnej rozrywki. Ba, rodzice nierzadko sami zachęcają dzieci do korzystania z tych aplikacji, bo „skoro już siedzą z nosem w telefonie, to niech chociaż robią coś pożytecznego”.
Te ćwiczenia i gry polegają przede wszystkim na treningu pamięci roboczej oraz rozwiązywaniu abstrakcyjnych, logicznych problemów, które często są wzorowane na tradycyjnych ćwiczeniach kognitywnych, ale unowocześnione i uatrakcyjnione m.in. przez zastosowania animacji czy efektów dźwiękowych.
Twórcy tych ćwiczeń obiecują nam, że ich regularne rozwiązywanie będzie rozwijać naszą pamięć, inteligencję, kreatywność i ogólne możliwości umysłu. Niestety, wyniki badań temu przeczą. Jedyny efekt, który udało się dobrze udowodnić, to poprawa w zakresie sprawności… rozwiązywania ćwiczonych zadań. Jeśli więc ktoś ćwiczy np. odkrywanie ukrytych reguł szeregowania symboli (zadania tego typu pojawiają się często w testach na inteligencję), to będzie coraz lepszy w… odkrywaniu ukrytych reguł szeregowania symboli. Jest to tzw. bliski transfer, czyli przenoszenie wyćwiczonej umiejętności na zadania bardzo podobne (bliskie) tym, które posłużyły do jej wyćwiczenia. Z bliskim transferem mamy też do czynienia we wspomnianej wcześniej tzw. kinezjologii edukacyjnej (ćwiczenia gimnastyczne faktycznie usprawniały funkcje wzrokowo-motoryczne). Nie udało się natomiast udowodnić, że trening mózgu prowadzi do tzw. dalekiego transferu, czyli przenoszenia umiejętności nabytych podczas treningu z jednej dziedziny na inną (czyli uogólnienia tych umiejętności).
Co to oznacza w praktyce? Otóż ni mniej, ni więcej to, że granie w gry edukacyjne sprawia tylko, że jesteśmy coraz lepsi w graniu w podobne gry edukacyjne. Nie przełoży się to natomiast na naukę szkolną czy umiejętność rozwiązywania „życiowych” problemów. Podobnie jest z graniem w szachy i brydża czy rozwiązywaniem krzyżówek i sudoku. Te rozrywki, choć kojarzone powszechnie z inteligencją, nie przyczyniają się znacząco do rozwoju naszego intelektu. Prawdopodobnie jest odwrotnie – to osoby o wyższym poziomie inteligencji częściej wybierają takie rozrywki. I aktywności te są dla nich dokładnie tym – rozrywką.
Udowodniono zresztą (Bilalić, McLeod, Gobet, 2007), że np. jeśli chodzi o umiejętności szachowe, to dla ich rozwinięcia większe znaczenie ma właśnie częstość i intensywność ćwiczeń niż poziom inteligencji. W innym badaniu (Unterrainer, Kaller, Halsband, Rahm, 2006) zaobserwowano pewne różnice między osobami regularnie grającymi w szachy i niegrającymi w zakresie umiejętności planowania – gracze okazywali się bardziej skuteczni w planowaniu rozwiązań zwłaszcza bardziej złożonych problemów (choć zajmowało im to więcej czasu). Nie można jednak stwierdzić, że było to efektem gry w szachy. Niewykluczone, że osoby, które mają predyspozycje do planowania skutecznych rozwiązań, po prostu chętniej jako rozrywkę wybierają szachy, bo jest to zgodne z ich talentami i temperamentem.
Jeśli „gimnastyka mózgu” wydaje się przynosić jakieś ogólne efekty (np. uczeń zaczyna się lepiej uczyć), odpowiada za to raczej nie wpływ samych ćwiczeń, ale zwykły efekt placebo – poddane treningowi dziecko bardziej uwierzyło w swoje możliwości i w efekcie bardziej też przyłożyło się do nauki, co przełożyło się na lepsze wyniki. To powód, dla którego warto pomagać uczniom rozwijać wiarę we własne możliwości.
Skuteczny trening mózgu?
Czy zatem nie ma dla nas nadziei i jesteśmy skazani na takie, a nie inne, funkcjonowanie naszego umysłu? I tak, i nie. Odpowiedź na to pytanie jest bowiem nieco bardziej złożona.
Zdecydowana większość badaczy jest zdania, że to, co nazywamy inteligencją płynną czy czynnikiem g (a więc zdolność do szybkiego i efektywnego myślenia, dostrzegania złożoności relacji i rozwiązywania problemów), stanowi cechę względnie stałą i jest kształtowane przede wszystkim przez nasze wrodzone, biologiczne cechy, a nie wpływ środowiska. „Względna” stałość oznacza, że poziom IQ może nieznacznie zmienić się w ciągu życia – zwłaszcza u ludzi młodych – jednak generalnie zmiany te są niewielkie. Jeśli istnieje jakaś metoda skutecznego podwyższania czynnika g, to nauka jeszcze go nie odkryła (tym bardziej należy uważać na metody, które to obiecują).
Inteligencja płynna to jednak nie wszystko. Jest jeszcze tzw. inteligencja skrystalizowana – zdolność znajdowania dostępu do wiedzy zdobytej przez jednostkę – i tę można z powodzeniem rozwijać właśnie poprzez uczenie się. Badacze zwracają ponadto uwagę na istnienie zjawiska tzw. IQ-gap (czyli „luki w IQ” – por. Nordengen, 2018), które, ogólnie rzecz biorąc, polega na tym, że część z nas z rozmaitych powodów nie w pełni wykorzystuje swój intelektualny potencjał. Innymi słowy, ktoś, kto dysponuje IQ 120, ale np. żyje w niesprzyjających warunkach, ma nieprawidłowe nawyki lub brakuje mu motywacji i wiary w siebie, może nawet funkcjonować jak osoba o inteligencji poniżej przeciętnej (za przeciętny przyjmuje się wynik 100 IQ).
Takim czynnikiem, który znacząco może pomniejszać osiągnięcia szkolne nawet bardzo inteligentnych dzieci, jest stres (por. Spitzer, 2012), zwłaszcza przewlekły (np. będący wynikiem przemocy w rodzinie, gnębienia w szkole czy zaburzeń lękowych). Zapobieganie stresowi w szkole i uczenie dzieci radzenia sobie ze stresem jest więc dużo lepszym pomysłem na skuteczną pomoc w usprawnieniu pracy ich mózgów niż jakikolwiek reklamowany „trening mózgu”.
Efekty uczenia się u dzieci i młodzieży można też znacząco poprawić dzięki rozwijaniu samej umiejętności uczenia się i jednoczesnym redukowaniu („oduczaniu”) złych nawyków wykształconych u nich na tym obszarze, takich jak mechaniczne „zakuwanie” bez zrozumienia, uczenie się poprzez wielokrotne czytanie tego samego tekstu czy wielokrotne powtarzanie bardzo podobnych zadań (por. Brown, Roediger, McDaniel, 2016).
Czy na tym jednak koniec? Czy granie w szachy, sport lub jakakolwiek inna aktywność nie mogą pomóc w ćwiczeniu mózgu?
Otóż – owszem, mogą! Jednak nie w taki sposób, jak przedstawiają to propagatorzy pseudonaukowych mitów o treningu intelektu.
Z badań naukowych wynika, że rzeczywiście – nasz mózg można „wytrenować”, ponieważ dostosowuje się on do stawianych mu wymagań za sprawą zjawiska zwanego neuroplastycznością (por. Kossut, 2012). Mechanizm ten polega na zachodzących w mózgu trwałych zmianach właściwości komórek nerwowych dziejących się pod wpływem płynących ze środowiska (zewnętrznych) bodźców. Dzięki temu mózg (nie tylko człowieka) ma zdolność adaptacji, zmienności i (w ograniczonym zakresie) samonaprawy w razie uszkodzeń. Pozwala nam to tworzyć zapisy pamięciowe – a więc uczyć się i gromadzić wspomnienia.
Nie chodzi tu jednak o to, by pod wpływem „treningu” w mózgu tworzyły się nowe komórki czy powiększały się konkretne obszary. Wprawdzie powstają nowe neurony i w badaniach zaobserwowane jest spowodowane treningiem powiększenie się pewnych struktur (np. hipokampu – dzięki treningowi pamięci), jednak są to zmiany stosunkowo niewielkie i zasadnicza architektura mózgu w ich efekcie nie ulega modyfikacji prawie wcale. To, co istotnie się zmienia, to sieć połączeń (synaps) między neuronami. Te połączenia, które są używane częściej, wzmacniają się, a używane rzadko – słabną lub niemal całkiem zanikają.
Oczywiście utrwalaniu się tych połączeń służy ćwiczenie związanych z nimi umiejętności czy przypominanie sobie zapisanej dzięki nim wiedzy – dlatego skuteczna nauka i zapobieganie zapominaniu wymaga co jakiś czas powtórek. Jednak możemy też podejmować inne działania, które będą aktywizowały tę sieć i pomagały nam utrzymać ją w dobrej kondycji. Wśród nich warto zwłaszcza wymienić:
- Uczenie się nowych umiejętności
To, co nowe, szczególnie intensywnie stymuluje nasz mózg i aktywizuje jednocześnie wiele różnych obszarów, a więc także i połączenia (sieć) między nimi. Badacze wskazują zwłaszcza na dobre efekty uczenia się języków obcych czy gry na instrumencie, jednak rozwijająca może być w zasadzie każda nowa dla nas aktywność. - Różnorodność podejmowanych aktywności i realizowanych zadań
Urozmaicanie wyzwań, jakie stawiamy przed naszym umysłem, zwiększa jego elastyczność i dostarcza mu różnorodnej (a więc znów – aktywizującej różne obszary mózgu) stymulacji. Chodzi tu więc na pewno nie o to, by zamykać się w pokoju i dniami i nocami trenować grę w szachy, ale o to, by na zmianę podejmować różne aktywności (choć oczywiście można faworyzować tę z nich, w której chce się osiągnąć mistrzostwo). - Uprawianie sportu Regularna aktywność fizyczna (ale dostosowana do naszych możliwości, niezbyt forsowna) korzystnie wpływa na mózg – m.in. lepiej go dotlenia, poprawia zdolność koncentracji i zwiększa odporność na stres (wystarczy już 20 min treningu dziennie); sport powinien więc być jedną z tych różnorodnych aktywności, których się podejmujemy.
- Czytanie
Już sama nauka czytania jest dla mózgu bardzo stymulująca, ponieważ stanowi dla niego dużą trudność (a to, co trudne, stymuluje go znacznie bardziej – to jeden z powodów, dla których bezrefleksyjne oglądanie telewizji, surfowanie w internecie czy granie w proste gry jest dla naszego intelektu raczej niekorzystne – bo tracimy czas, który moglibyśmy poświęcić na coś bardziej stymulującego). Z badań wynika jednak, że czytanie intensywnie aktywizuje nasz mózg również później, gdy już dobrze je opanujemy – zwłaszcza jeśli lektura naprawdę nas wciąga. Gdy np. czytamy trzymającą w napięciu powieść, nasz mózg aktywizuje się w tych samych obszarach, które byłyby aktywne, gdybyśmy sami przeżywali opisane w książce przygody. Z kolei czytanie przyjemnych, lubianych książek pomaga znacząco i szybko obniżyć poziom odczuwanego stresu (nawet w ciągu kilku minut). Okazuje się więc, że warto czytać także popularne powieści, a nie tylko „mądre książki”. Z drugiej strony – czytanie treści trudniejszych i wymagających skupienia i zrozumienia głęboko aktywizuje nasz mózg (a więc i bardziej przyczynia się do „treningu” połączeń neuronalnych niż tzw. płytka stymulacja, np. podczas bezrefleksyjnego oglądania telewizji); pod warunkiem jednakże, że faktycznie czytający stara się skupić na treści i zrozumieć ją, a nie tylko bez zaangażowania wodzi wzrokiem po kolejnych literach. - Interakcje z innymi ludźmi
Zwłaszcza bezpośrednie spotkania i komunikowanie się z innymi osobami.
Nasz umysł potrzebuje do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania urozmaiconej stymulacji i różnorodnych doświadczeń. Jak zatem konkluduje H. Beck (2018, s. 151): „dajcie sobie spokój z bajeczkami o «treningu mózgu». Jeśli chcecie mieć sprawniejszy mózg, postarajcie się o to w prawdziwym życiu (a nie przed ekranem komputera). Spotykajcie się ze znajomymi, uprawiajcie sport, rozmawiajcie, gotujcie, grajcie na instrumentach muzycznych, podróżujcie – wszystko to rozwinie mózg znacznie bardziej niż dowolny „spersonalizowany program treningu mózgu na bazie najnowszych odkryć naukowych”.
Bibliografia:
- Beck H., Mózgobrednie. 20 i pół mitu o mózgu i jak on naprawdę działa, Wydawnictwo JK, Warszawa 2018.
- Berns G.S., Blaine K., Prietula M.J., Pye B.E., Short- and Long-Term Effects of a Novel on Connectivity in the Brain, „Brain Connectivity” 9.12.2013, nr 3(6), //www.liebertpub.com/doi/10.1089/brain.2013.0166 [dostęp: 16.11.2018].
- Bilalić M., McLeod P., Gobet F., Does chess need intelligence? A study with young chess players, w: „Intelligence” 2007, nr 35(5), s. 457–470.
- Brown P.C., Roediger III H.L., McDaniel M.A., Harvardzki poradnik skutecznego uczenia się, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 2016.
- Garstka T., Psychopedagogiczne mity. Jak zachować naukowy sceptycyzm w edukacji i wychowaniu, Wolters Kluwer, Warszawa 2016.
- Goetz. M., Cała prawda o półkulach mózgu, w: „Głos Pedagogiczny” 2018, nr 103, s. 21–25.
- Goetz. M., Wpływ muzykowania na rozwój poznawczy, w: „Głos Pedagogiczny” 2018, nr 102, s. 40–42.
- Goldman C., This is your brain on Jane Austen, and Stanford researchers are taking, Stanford News 2012, www.news.stanford.edu/news/2012/september/austen-reading-fmri-090 712.html [dostęp: 16.11.2018].
- Hansen A., W zdrowym ciele zdrowy mózg, Wydawnictwo Znak, Warszawa 2018.
- Jarrett Ch., Mózg. 41 największych mitów, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2017.
- Lindstroma H.A., Fritsch T., Petot G., Smyth K.A., Chen Ch.H., Debanne S.M., Lerner A.J., Friedland R.P., The relationships between television viewing in midlife and the development of Alzheimer’s disease in a case-control study, w: „Brain and Cognition” 2005, nr 58(2), s. 157–165.
- Nordengen K., Mózg rządzi, Marginesy, Warszawa 2018.
- Spitzer M., Jak uczy się mózg, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012.
- Unterrainer J. M., Kaller C.P., Halsband U., Rahm B., Planning abilities and chess: A comparison of chess and non chess players on the Tower of London task, w: „British Journal of Psychology” 2006, nr 97(3), s. 299–311.