Superwizja w pracy nauczyciela, wychowawcy, pedagoga jako metoda radzenia sobie z różnymi kryzysami

Otwarty dostęp Rozwój i dobrostan

„Odkrycie źródła siły w samym sobie jest w konsekwencji najlepszą przysługą, jaką możemy wyświadczyć innym ludziom”.
Rolo May

Superwizja jest pojęciem obecnym w psychologii oraz psychoterapii. Co daje superwizja psychologowi i psychoterapeucie? Po pierwsze spełnia on w ten sposób niezbędny wymóg, przygotowując się do pracy lub pracując w zawodzie, po drugie otrzymuje przestrzeń do rozwoju. Praca z ludźmi i dla ludzi polegająca na stałym kontakcie z nimi oraz budowaniu i utrzymywaniu relacji niezwykle absorbuje. W wielu innych dziedzinach, oprócz psychologii i psychoterapii, także funkcjonują superwizje, między innymi w pracy socjalnej. Czy pracownicy oświaty mają możliwość superwizowania swojej pracy? 

Cieszący się świato­­wą sławą autorytet w dziedzinie ­psychoterapii gru­­powej Irvin D. Ya­­lom w swojej książce Dar terapii wypowiada się na temat potrzeby doceniania przywilejów zawodowych w następujący sposób: „omawiając ryzyko zawodowe, opisywałem mozolne, niekończące się badanie siebie i pracę wewnętrzną, jakich wymaga nasz zawód. Jednakże to właśnie wymaganie jest bardziej przywilejem niż ciężarem, pełni bowiem rolę immanentnego zabezpieczenia przed stagnacją. Aktywny psychoterapeuta zawsze się rozwija, jego samowiedza i świadomość ciągle rosną. Jak można by innym wskazywać drogę do badania głębokich struktur umysłu i istnienia, gdyby się jednocześnie nie badało samego siebie?[1]”.

POLECAMY

Jeden z głównych przedstawicie­­li egzystencjalnego podejścia w psy­­­choterapii indywidualnej nie mówi tutaj co prawda o superwizji w pra­cy nauczyciela, jednak cytowane słowa mogą stać się inspiracją dla nauczycieli, wychowawców, pedagogów oraz innych specjalistów w szkole do podejmowania ewaluacji własnego warsztatu pracy. Ocena pracy nauczyciela często przywołuje negatywne konotacje, jednak ujmując ją w kontekście rozważań Yaloma, mogłaby stanowić „nadzwyczajny przywilej” dający „nadzwyczajną satysfakcję”. Głównym celem wglądu w siebie oraz wewnętrznej pracy nad sobą nie tylko w zawodzie psychoterapeuty, ale w każdej innej dziedzinie związanej z pracą z ludźmi i dla ludzi, w tym szczególnie z dziećmi i młodzieżą, jest rozwój, samorealizacja oraz bycie prawdziwym i wiarygodnym w tym, co się robi i w jaki sposób się to robi, aby przynosiło jak najlepsze rezultaty. 

Jakiej informacji zwrotnej o sobie oraz wykonywanej przez siebie pracy może potrzebować młoda nauczycielka świetlicy odbywająca staż w szkole? Niedawno ukończyła studia pedagogiczne, obroniła pracę magisterską i pełna zapału oraz motywacji podjęła swoją pierwszą w życiu pracę w placówce oświatowej. Już podczas praktyk studenckich odkryła, że praca z dziećmi w świetlicy to jest właśnie to, co chce robić w życiu. Miała szczęście, gdyż w jej miejscowości pojawił się wakat i od września rozpoczęła staż. Pierwsze miesiące wypełnione radością z uzyskanej pracy bardzo szybko minęły, ustępując miejsca szarej rzeczywistości. Jak się z czasem okazało, w świetlicy nie było aż tak kolorowo, jak wydawało się jej na początku. 

Choć w pierwszych miesiącach pracy nie zwracała na to większej uwagi, to jednak coraz bardziej zaczął jej przeszkadzać sposób zwracana się do niej przez pozostałych nauczycieli. Tłumaczyła to sobie krótkim stażem pracy, młodym wiekiem oraz filigranową sylwetką. Tymczasem za słowami: „Izunia przyniesie”, „Izunia sprawdzi”, „Izunia napisze”, „Izunia zrobi”, „niech Izunia…” kryła się nie tylko familiarność, ale infantylizowanie jej osoby oraz sprowadzanie jej do roli wykonawcy różnorodnych zadań zlecanych przez poszczególne osoby z grona pedagogicznego. „Przecież Izunia w świetlicy nie prowadzi żadnych lekcji, zatem ma dużo wolnego czasu, który może spożytkować dla dobra szkoły, niech się w końcu w coś zaangażuje” – przytakiwała dyrektorka szkoły. W pewnym momencie stażystka zyskała poczucie, jakby nauczycielka świetlicy, którą próbowała być od ponad pół roku, była gorszym pracownikiem niż pozostali nauczyciele. Tak to przynajmniej odbierała. 

Realizowane przez nią samodzielnie w szkole zajęcia świetlicowe odbywały się w grupach trzydziesto- a nawet czterdziestoosobowych. Pod jej opieką znajdowało się niejednokrotnie nawet pół setki dzieci, nie wspominając o tym, że na świetlicę szkolną było zapisanych ponad osiemdziesiąt osób. W całej grupie było dwanaścioro dzieci posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, osiemnastu uczniów posiadających opinię oraz dziesięcioro przedszkolaków. Świetlica nie posiadała odpowiednich warunków lokalowych dostosowanych do indywidualnych potrzeb dzieci. W sali nie było również żadnych pomocy dydaktycznych dla nich.

To jednak nie było największym zmartwieniem. Prawdziwe kłopoty zaczęły się dopiero wtedy, kiedy dyrektorka szkoły postanowiła zmniejszyć liczebność dzieci uczęszczających na świetlicę. Po­­leciła stażystce zebranie od rodziców zaświadczeń dotyczących ich aktywności zawodowej. Dzieci opiekunów, którzy nie pracowali zawodowo i nie mogli przedstawić opieczętowanego w zakładzie pracy dokumentu, były automatycznie usuwane ze świetlicy. Oczywiście całe niezadowolenie uczniów i uczennic oraz frustracja ich rodziców zostały skierowane w stronę nauczycielki świetlicy. Bezskutecznie tłumaczyła im, że to nowe zarządzenie dyrekcji, a ona nie ma na to żadnego wpływu. Rozjuszeni rodzice zł...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI