Pewna mama podczas sesji w gabinecie opowiedziała, jak jej czteroletnia córka w czasie kąpieli z sześcioletnim bratem chwyciła w palce zewnętrzną część łechtaczki i krzyknęła: „Zobacz, mamo, ja też mam penisa!”. Mama uśmiechnęła się i – w lekkim napięciu – odpowiedziała: „Och nie, kochanie, to część twojego sromu. Nazywa się łechtaczka”. Czy odpowiedź mamy była formą edukacji o seksualności człowieka czy może rodzajem seksualizacji?
Posługiwanie się pojęciami z zakresu seksualności człowieka może być trudne, jeśli nie mamy jednej spójnej i powszechnej definicji, na której można budować rozumienie rozwoju psychoseksualnego człowieka. W kontekście seksualności może to być o tyle trudne, że wiąże się z różnego rodzaju emocjami, w tym z lękiem czy przekonaniami na temat tego, co jest właściwe, a co nie. Łatwiej jest nam się zgodzić na wspólną definicję tego, czym jest – dajmy na to – samolot, szczególnie wtedy, gdy żadnego nie budujemy. Ale trudniej, gdy mówimy o czymś, co dotyczy każdej osoby na świecie i nie jest czymś materialnym czy łatwym do opisania. A przecież czymś takim jest właśnie seksualność.
Niemniej bardzo często różnego rodzaju przekonania na jej temat – zupełnie zrozumiale – mają oparcie nie w wiedzy, ale raczej w osobistych historia...