Kilka lat temu głośno było o pewnej edukatorce seksualnej, Deanne Carson, postulującej konieczność uzyskania zgody od noworodka na to, żeby zmienić mu pieluchę. Według Carson rodzic lub opiekun powinien za każdym razem spytać: „Czy mogę ci zmienić pieluchę” i zaczekać na sygnał, który będzie można odczytać jako przyzwolenie. Dzięki temu dziecko od pierwszych dni życia uczy się, że zgoda ma znaczenie oraz że od urodzenia posiada ono odrębną seksualność.
Każda osoba, która kiedykolwiek zajmowała się dłużej noworodkiem – szczególnie w nocy, przy deficytach snu, czy w ciągu dnia, kiedy zmiana pieluchy staje się nawykiem niemal jak oddychanie – wie, że wyłapanie sygnału przyzwolenia od dziecka może graniczyć z cudem. I właściwie można by pomyśleć, że taki sygnał byłby rzeczywiście cudem, ponieważ noworodek w pewnym sensie NIE jest odrębnym bytem. Albo inaczej – jednocześnie nim jest i nie jest. Co więcej, aby nauczyć się poczucia bezpieczeństwa i zaufania, potrzebuje właśnie pewności i decyzyjności rodzica i opiekuna. Dokładanie tak samo, kiedy jako roczniak płacze, a my nie pytamy: „Czy ci smutno? A może się złościsz?”, tylko bazując na tym, co widzimy, nazywamy za dziecko to, co w danej chwili przeżywa: „Smucisz się, bo piesek n...