Psychoedukacja rodziców na temat cyberprzemocy

Warsztat pracy pedagoga

Według badań ankietowych przeprowadzonych przez NIK w 2017 r. cyberprzemoc osiąga niepokojące rozmiary – wynika z nich, że w tamtym czasie zetknęło się z nią 45,5% nauczycieli, prawie 40% uczniów i prawie 30% rodziców. Nawet jeśli uznamy, że skala zjawiska nie wzrosła, jest ona i tak niepokojąca, bo oznacza to, że na 30-osobową klasę w cyberprzemocy w jakiś sposób uczestniczy średnio ok. 12 dzieci. Z sondażu przeprowadzonego przez agencję SW Research wynika ponadto, że 35% rodziców nie wie, jak reagować na cyberprzemoc, gdyby dotknęła ona ich dziecka, a 6% nie kontroluje, z jakich stron ono korzysta; aż połowa badanych deklaruje, że nie zrobiłaby niczego, gdyby hejtu doświadczyła ich pociecha. Nie można przejść nad tym do porządku dziennego.

Zapraszamy również do wzięcia udziału w II Ogólnopolskim Kongresie Nauczycieli, Opiekunów i Pedagogów – Emocje i Zdrowie Psychiczne Dziecka!

Czy faktycznie cyberprzemoc to „nic wielkiego”?

Niekiedy wydaje się, że dorośli mają kłopot z dostrzeżeniem wagi tego problemu i że często to właśnie najbardziej utrudnia skuteczne zwalczanie zjawiska i udzielenie pomocy dziecku. Nierzadkie reakcje na informacje o doświadczaniu przez dziecko przemocy rówieśniczej w środowisku szkolnym, w tym na cyberprzemoc, to negowanie bądź umniejszanie problemu („Oj, bez przesady, to nic wielkiego, dzieci wciąż się kłócą i godzą”, „On nie jest pępkiem świata i musi to zrozumieć”, „Musi nauczyć się radzić sobie z takimi sytuacjami, życie nie będzie jej oszczędzać”, „To jeszcze tylko trzy lata w tej szkole, musi się jakoś przemęczyć” itp.). Rodzice są bezradni i niestety nie zawsze wspierani przez szkoły („Wychowawczyni powiedziała, że dzieci wchodzą na komunikatory poza szkołą, a ona nie odpowiada za zachowanie dzieci w tym czasie, więc rodzice powinni sami się tym zająć”). Często też nie wiedzą, jakie działania są adekwatne w przypadku przemocy wobec dziecka („Na policję? Bez przesady, przecież to tylko dziecięce wygłupy!”).

Cyberprzemoc to nie „kłótnia w internecie”

Przede wszystkim, gdy mówimy o cyberprzemocy (czy też o innych formach przemocy), nie można porównać jej do „kłótni w internecie” czy nieporozumienia między dziećmi, które są naturalne i z którymi dzieci zazwyczaj mogą i często powinny radzić sobie bez większej pomocy dorosłych. Oczywiście mądra rozmowa bywa potrzebna i pomocna – podobnie jak nam pomaga porozmawianie z kimś bliskim o konfliktach, przez które przechodzimy i które silnie przeżywamy. W takim przypadku wystarcza zazwyczaj wysłuchanie, okazanie zrozumienia oraz – ewentualnie, jeśli dziecko tego potrzebuje – wspólne zastanowienie się, jak rozwiązać kłopot z koleżanką/kolegą. Często, dzięki uważnemu wysłuchaniu i nazwaniu uczuć i potrzeb, dziecko uspokaja się i samo znajduje rozwiązanie. Nierzadko znajduje je nawet bez kontaktu z dorosłym. Kłótnia związana jest zazwyczaj z nieporozumieniem lub konfliktem interesów, działaniami, na które się nie zgadzamy, co rodzi złość, którą dzieci w różny sposób wyrażają i czasem ten sposób wyrażania złości wymaga interwencji dorosłych (jeśli wiąże się z agresją werbalną lub fizyczną). Natomiast – co istotne – kłótnie są incydentalne i wiążą się z jakąś sytuacją, co oznacza, że są mniej lub bardziej przejściowe. Przemoc natomiast, czy nawet „zwykłe” dokuczanie, nie jest sytuacyjna (sytuacja może być pretekstem, ale nie powodem agresywnego zachowania); jest celowa, powtarzająca się, deprecjonująca, upokarzająca, budząca lęk i poczucie osaczenia z jednej strony, a poczucie osamotnienia z drugiej. W rzeczywistości wirtual...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 10 wydań magazynu "Głos Pedagogiczny"
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
  • Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
  • ...i wiele więcej!

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI