Trudne emocje wobec wychowanka, czyli jak wybrnąć z sytuacji, gdy uczeń budzi moją niechęć?

Warsztat pracy pedagoga

Każdemu, kto pracuje z dziećmi i młodzieżą, zdarzyło się pewnie pomyśleć coś w rodzaju: „Bartka w tym tygodniu nie będzie, bo jest chory, co za ulga” lub „Marta dziś nie przyszła do szkoły. Uff, przynajmniej będzie spokój”. Pojawiają się spontanicznie, jednak mogą im towarzyszyć wyrzuty sumienia: „Jak w ogóle mogę tak myśleć?" Czasami nawet nie ma wyrzutów – zwykle wtedy, kiedy problemowe zachowanie utrzymuje się długo, jest nacechowane agresywnie, my zaś mamy poczucie, że sobie nie radzimy, jesteśmy sfrustrowani i przemęczeni. Towarzyszy temu świadomość, że nieobecność ucznia jest chwilowa i za parę dni wszystko zacznie się od nowa. A my, niezależnie od tego, że uczeń wzbudza w nas niechęć, przecież naprawdę chcemy mu pomóc. Jak sobie z tym wszystkim poradzić? Zacznijmy od podstaw.

Czy mam prawo nie lubić ucznia?

Ciekawe, że raczej nie zadajemy sobie takich pytań, jeśli dotyczą one kolegów z pracy, sąsiadów, członków dalszej rodziny lub rodziców, z którymi spotykamy się na wywiadówkach, również jako rodzice lub w roli wychowawcy. Jasne, że mamy prawo ich nie lubić, jednak z uwagi na łączące nas zależności staramy się po pros­tu zachowywać pewne standardy, by móc efektywnie wykonywać określone wspólne zadania. Lub na przykład po to, żeby nie zepsuć dziewięćdziesiątych urodzin ukochanej babci, na których obecny będzie wredny szwagier. 

 

 

Mnie również zdarza się odetchnąć z ulgą, kiedy tak zwany trudny pacjent odwoła wizytę. Jednocześnie w...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 10 wydań magazynu "Głos Pedagogiczny"
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
  • Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
  • ...i wiele więcej!

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI