Z punktu widzenia psychologii progi (poza czysto technicznym znaczeniem) mają też charakter inicjacyjny – pozwalają zakończyć jeden etap i rozpocząć drugi. Jako ludzie mamy potrzebę domykania, dokańczania i celebrowania przejść z jednego etapu do następnego. Pierwsze urodziny,
18. urodziny, 40. urodziny, wieczór kawalerski/panieński, stypa, chrzciny, studenckie „połowinki”, 20-lecie pracy zawodowej itp. Zwykle przejściu z jednego etapu do drugiego towarzyszy rodzaj celebracji, uczczenia. Czasem przejście bywa bezbolesne, czasem – okupione dużym napięciem i trudnymi emocjami. Im świadomiej podchodzimy lub podprowadzamy dziecko do kolejnych etapów, tym przejścia będą łatwiejsze.
Pójście do klasy I
Zwykle jest ogromnym przeżyciem dla dziecka i rodziny, najczęściej o wydźwięku pozytywnym. Wszyscy są podekscytowani – dziecko przestaje być „maluchem”, a zostaje uczniem. To prestiż i wyzwanie. Przeciętny siedmiolatek jest zwykle nastawiony jak najlepiej: „Będę się uczył nowych rzeczy”, „Będę miał kolegów”. Część rodziców i dziadków straszy i nakręca dziecko: „Skończy się teraz zabawa”, „Na głupstwa nie będzie czasu”. Czyni to w najlepszej wierze, chcąc przygotować dziecko na to, co je spotka w szkole – ale działania takie przynoszą odwrotny skutek. Wzmagają napięcie i powodują wzrost lęku, co nie rokuje pozytywnie dla kariery szkolnej.
Niektórzy rodzice przyjmują inną strategię – zamiast straszyć, edukują, czyli przerabiają z przedszkolakiem program klasy pierwszej kierowani myślą: „Jak będzie wszystko potrafił, to sobie świetnie poradzi”. Ten mechanizm też się nie sprawdza – dziecko nie ma wyzwań w klasie pierwszej, szybko się nudzi, zniechęca i zaczyna przeszkadzać albo całkowicie wycofuje się z uczestnictwa w lekcjach. Problem z dziećmi, które idą „zbyt dobrze” przygotowane do...