Książka Fińskie dzieci uczą się najlepiej wpadła w moje ręce przez przypadek. Zachwyciła mnie z wielu powodów. Tym najważniejszym było to, że sama miałam okazję do sprawdzenia fińskiego podejścia w skali mikro; czytałam więc książkę z uśmiechem, powtarzając w myślach raz po raz: „Oczywiście, że tak, dokładnie tak to działa”. Cieszyłam się, że to, co sama wypróbowałam, nie tylko zostało z powodzeniem wprowadzone w skali makro, lecz także udało się zbadać efekty działań. Ogromną radość sprawiło mi czytanie o wynikach, które dobitnie dowodziły wartości opisanych praktyk w odniesieniu do populacji dzieci w całym kraju, a nie tylko w jednej rodzinie.
Autor książki, Timothy Walker, jest amerykańskim nauczycielem, który przeniósłszy się na stałe do Finlandii, miał okazję porównać – i odczuć na własnej skórze – różnice w podejściu do edukacji w obu krajach. Ponieważ USA ma, jak się wydaje, system w jakiś sposób zbliżony do polskiego (jeśli chodzi o ogólną atmosferę, narzędzia motywowania dzieci i poziom stresu zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów), książka jest dla polskiego czytelnika o tyle przystępna, że amerykańskie doświadczenia autora w większości będą nam bliskie i łatwe do wyobrażenia, a różnice równie uderzające.
POLECAMY
Wyniki badań
Uwagę ku fińskiemu systemowi edukacyjnemu przyciąga nie tylko jego wyraźna odmienność od systemu amerykańskiego czy innych systemów, opartych na rywalizacji i dyscyplinie. Przeprowadzone po raz pierwszy w 2000 r. przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju badania PISA, dotyczące umiejętności osiąganych przez 15-letnich uczniów, wykazały, że Finowie „mimo niewielkich nakładów finansowych na szkolnictwo” oraz przy znacznie łagodniejszym podejściu do nauki osiągnęli najlepsze wyniki w rankingu spośród 32 krajów, które w tym pierwszym badaniu wzięły udział. Kolejne badania w 2003 i 2006 r. – jak cytuje autor za Paulem Shalbergiem (Finnish lessons 2.0) – „polepszyły i utrwaliły sytuację Finlandii”; natomiast w kolejnych edycjach w 2009, 2012 i 2015 r. mimo niewielkiego spadku Finlandia konsekwentnie utrzymywała się w czołówce. Co więcej – jak pisze Tim Walker – „[Finlandia] osiąga wysokie wyniki nauczania bez względu na status społeczno-ekonomiczny uczniów”.
Jak oni to robią?
Gdy przyjrzymy się temu, co Finowie robią inaczej, można by powiedzieć – wszystko. No – prawie wszystko, bo system zasadniczo wygląda podobnie. Jak pisze autor, główną formą prowadzenia lekcji jest wciąż wykład, a nauczyciele chętnie korzystają z podręczników, które są w ich ocenie bardzo pomocne i bardzo ułatwiają im pracę (m.in. z tego powodu, że liczba tematów w podręczniku odpowiada liczbie zajęć lekcyjnych zaplanowanych na semestr i rok szkolny). W fińskim systemie nauczyciele robią sprawdziany z wiedzy, a za naukę wystawiane są oceny (od 4 do 10); choć od 2016 r. w szkołach podstawowych zostały wprowadzone oceny opisowe na koniec semestru. Nauczyciele trzymają się więc dość sztywnych ram, realizują zaplanowany materiał i w relacji z uczniami pozostają nauczycielami (z tym że w tym kraju oznacza to bycie kimś w rodzaju przewodnika, a nie nadzorcy czy sędziego). Tyle o podobieństwach.
Aby nieco uporządkować najbardziej istotne różnice, podzieliłam je na te (według mnie) kluczowe – dotyczące podejścia do drugiego człowieka i te wspomagające – o charakterze bardziej technicznym. Kluczowe to przede wszystkim elementy stosunku systemu edukacji do człowieka:
- dbałość o jego szczęście i radość,
- zaufanie do ucznia (i do nauczyciela), co sprzyja rozwojowi samodzielności dzieci,
- troska o spokój i poczucie bezpieczeństwa,
- troska o równowagę między pracą a odpoczynkiem i zabawą, umiar w obciążaniu pracą,
- wspieranie i docenianie oraz konstruktywna krytyka,
- dbałość o poczucie sensu i celowości nauki oraz rozwijanie refleksyjności,
- dobry kontakt nauczyciela z uczniami oraz dobry kontakt dzieci między sobą (sprawny system przeciwdziałania przemocy),
- satysfakcja z pracy i system wsparcia dla nauczycieli.
Czynniki dodatkowe obejmują natomiast:
- dbałość o zapewnienie dzieciom ruchu i kontaktu z na...