Uczennice i uczniowie szkół średnich mogą czuć się zagubieni, wchodząc w dorosłe życie. Jeszcze zanim skończą osiemnaście lat, z różnych źródeł dowiadują się, czego świat społeczny od nich oczekuje. Słyszą lub czytają, „co mężczyzna powinien” lub „jakie są obowiązki kobiety” i najczęściej próbują się jakoś w tym odnaleźć, choć zdarza się też, że odrzucają te „nakazy” i szukają własnej drogi.
Jednak nawet tym, którzy starają się dopasować, może być trudno odnaleźć się w dorosłych rolach. A kiedy już się w nich odnajdą, nie zawsze są zadowoleni i nie zawsze czują, że właśnie o to im chodziło. Mogą żałować podjętych decyzji – o wyborze drogi zawodowej, zbyt wczesnym lub zbyt późnym małżeństwie, założeniu rodziny lub rezygnacji z niej. Taki żal, rozczarowanie życiem, brak życiowej satysfakcji może pociągać za sobą szereg niekorzystnych konsekwencji, z depresją włącznie.
A przecież dorosłe życie, kiedy idzie się przez nie w zgodzie ze swoimi potrzebami, wartościami i aspiracjami, może być bardzo satysfakcjonujące. Może być źródłem szczęścia i poczucia spełnienia. Nie będzie idealne, może nawet nie będzie cudowne, ale może być – właśnie – satysfakcjonujące. I to wystarczy, a przynajmniej powinno.
Przygotowując młodzież do wejścia w dorosłość, powinniśmy zachęcać naszych podopiecznych do jak najlepszego poznawania siebie samych, swoich potrzeb i możliwości. Im lepiej będą znali siebie, tym bardziej trafne będą w stanie podjąć decyzje dotyczące swojej przyszłości i swojego życia. Powinniśmy przekazać im, że to, jak będą kształtowali swoje dorosłe życie i w jakie role wejdą oraz jak będą je realizować, powinno zależeć przede wszystkim od nich samych, a nie od tego, co mówi tata, babcia czy pani w telewizji; niezależnie od tego, co wyczytają w Internecie czy co im powiedzą koleżanki i koledzy. Owszem, inni ludzie mogą być cennym źródłem wiedzy i dobrych rad, jeśli zdobyli doświadczenia, których danemu uczniowi czy uczenni...