Chcesz dowiedzieć się więcej? Weź udział w Certyfikowanej V Ogólnopolskiej Konferencji Neurodydaktycznej!
Neurodydaktyka zakłada, że pewne metody i techniki nauczania oraz uczenia się są bardziej efektywne od innych, ponieważ w większym stopniu odpowiadają ukształtowanym w toku ewolucji potrzebom i preferencjom naszego mózgu. Dotychczasowe wyniki badań wydają się bardzo obiecujące, nic więc dziwnego, że zwróciły one uwagę osób związanych z edukacją.
Ludzki mózg jest jednym z najbardziej intrygujących i skomplikowanych dzieł natury. Nic dziwnego, że od lat budzi nasze zainteresowanie. Jednak prawdziwą erupcję fascynacji tym narządem datuje się na ostatnie dziesięciolecie XX wieku, które ogłoszono zresztą w świecie nauki „dekadą mózgu”. To na ten właśnie okres przypada najwięcej przełomowych odkryć dotyczących funkcjonowania mózgu, a w szczególności właśnie mózgu człowieka. Dzięki nim zaczęliśmy lepiej rozumieć procesy uczenia się, przetwarzania informacji, rozwoju i przekształcania się naszego mózgu od okresu prenatalnego, przez narodziny, aż do śmierci.
Obietnice neurodydaktyki
Jednak „lepiej rozumieć” nie oznacza „rozumieć w pełni”. Wciąż bardzo wiele kwestii pozostaje tutaj nieodkrytych lub nierozstrzygniętych i choć od początku „dekady mózgu” wkrótce minie trzydzieści lat, wszystko wskazuje na to, że jeszcze niejedno pokolenie naukowców będzie się głowiło nad tajemnicami naszego umysłu.
Warto pamiętać o tym zwłaszcza wtedy, kiedy trafiamy na kolejne „sensacyjne” publikacje dotyczące zastosowania tzw. neuronauk w praktyce edukacyjnej. Niestety, nie zawsze te rewelacje są zgodne z prawdą, a często obiecują więcej, niż są w stanie spełnić. Wynika to z dwóch zasadniczych przyczyn. Po pierwsze, fakty naukowe na temat działania mózgu są niezwykle skomplikowane i jako takie trudne do zrozumienia dla osób niewykształconych w tym kierunku. W związku z tym, wszelkie popularnonaukowe publikacje na ten temat (tak jak i niniejszy artykuł) są w znacznym stopniu uproszczone; często też zawierają obrazowe metafory, które mają nam pomóc w zrozumieniu danego zjawiska, ale jednocześnie – traktowane zbyt dosłownie – mogą zafałszować jego obraz. W efekcie zbyt uproszczone lub daleko idące mogą być także wyciągane z nich wnioski.
Po drugie, nie brakuje osób, które w mniej lub bardziej celowy i świadomy sposób wprowadzają nas w błąd, bo chcą nam coś „sprzedać”. Tak rozrasta się cały „neurobiznes”, w którym samozwańczy specjaliści od „rozwijania mózgu”, podpierając się neuronaukowymi mitami, oferują nam metody, podręczniki i szkolenia, które mają w niezwykły sposób stymulować mózgi (lub ich konkretne półkule) do rozwoju. Z tego względu bardzo sceptycznie powinniśmy podchodzić do propozycji nawiązujących do tzw. neurolingwistycznego programowania (ta mądrze brzmiąca nazwa odnosi się do pseudonauki bazującej na psychologii, ale w wielu kwestiach niepopartej badaniami), koncepcji...