W gabinecie pedagoga szkolnego pojawia się rodzic gorączkowo szukający pomocy w rozwiązaniu swojego problemu: Nie potrafię dotrzeć do własnego dziecka. Proszę mi pomóc! Jestem bezradna/y, brakuje mi już cierpliwości. Jak próbuję spokojnie syna/córkę zagadnąć, to zbywa mnie półsłówkami albo wszczyna awanturę. Każda nasza rozmowa kończy się krzykiem, trzaskaniem drzwiami. Co mam robić? Proszę o pomoc!
W jaki sposób pedagog może i powinien wesprzeć rodzica potrzebującego pomocy? Tradycyjnie odpowiem, że nie ma jednego uniwersalnego modelu, który da się zastosować w rozmowie z każdym rodzicem ani sprawdzonych trików podpowiadających, jak należy postepować wobec każdego dziecka. Są tylko pewne wytyczne pokazujące, w jakim kierunku pedagog może zmierzać.
Pomoc niejedno ma imię
W życiu każdego rodzica są takie sytuacje, kiedy kompletnie nie ma on pojęcia, jak powinien się zachować w stosunku do własnego dziecka, jak postąpić, co powiedzieć, w jaki sposób zareagować. Wciąż zastanawia się, dlaczego jest ono takie nieposłuszne i zbuntowane, dlaczego nie mówi mu o własnych przeżyciach, dlaczego reaguje w sposób nieadekwatny do sytuacji, bywa apatyczne i wycofane, nadpobudliwe, drażliwe i agresywne itd. Jest mu wtedy trudno zrozumieć własne dziecko i budować z nim bliską więź...